O przedszkolu
Aktualności
Grupy przedszkolne
Strefa Rodzica
Biuletyn Informacji Publicznej
Porady dla rodziców
Rada Rodziców
Opłaty
Żywienie
Jadłospis
Akcje charytatywne
Archiwum
RODO
Rekrutacja
Kontakt
ePUAP

line

NADCHODZI LATO

Letnie wyjazdy. 17.06.2020

line

Hej dzieciaki
Czujecie jak słonko coraz mocniej przygrzewa?
Zachęca nas do spędzania czasu na powietrzu, nad wodą.
Lato, które nadchodzi kojarzy nam się ze zbliżającymi się wakacjami, czyli porą, gdzie wyjeżdżamy w różne rejony Polski a nawet do innych krajów.
Wysłuchajcie opowiadania „ Wyjazd nad morze” i poćwiczmy naszą wymowę i narządy mowy:

Zając Cezary i miś Gabryś wygrzewali się na słońcu. Był upalny lipcowy dzień.
– Och, jak miło – westchnął Cezary i przeciągnął się na kocu.
– Nie lubię lata – narzekał miś ( przesuwamy złączone usta raz w prawo, raz w lewo) – jest ciepło – ufff... – duszno – ufff... – i nudno ( robimy smutną minę: układamy usta w podkowę). Podczas upałów zawsze robię się senny (szeroko ziewamy). – Hmmm... – zastanowił się Cezary ( unosimy język do góry i na kilka sekund przyklejamy go do podniebienia). – Może masz ochotę na małą wycieczkę?
– Ooo... tak! – wykrzyknął uradowany miś. – Bardzo chętnie! Tylko dokąd? ( dotykamy czubkiem języka raz prawego, raz lewego kącika ust).
– Na przykład nad morze – zaproponował zając.
– Ojej! Nigdy nie widziałem morza. Jak ono wygląda? Czy jest duże?
– Tak, ogromne ( szeroko otwieramy buzię) i bez ustanku szumi – szszsz... szszsz... szszsz...
– Naprawdę? – zdziwił się miś. – W takim razie już idziemy.
– Ha, ha, ha – serdecznie zaśmiał się Cezary. – Misiu, morze jest daleko. Nie zdołasz tam dojść.
– Hmmm... Jak się tam dostaniemy? – zastanawiał się miś ( rozchylamy lekko usta i bardzo szybko machamy językiem od prawego do lewego kącika ust). – Może poprosimy o pomoc konika Kasztanka? On ma bardzo mocne kopytka ( energicznie klaszczemy językiem o podniebienie, naśladując tętent koński).
– Nic się nie martw, Gabrysiu. Pojedziemy nad morze pociągiem.
– Właśnie, pociąg! Nie pomyślałem o nim! ( robimy zawstydzoną minę: zęby łączymy, dolną wargę opuszczamy).
– Biegnij do domu, misiu. Jutro rano wyruszamy – zarządził zając.
– Hurra, hurra! – zawołał uszczęśliwiony miś i szybko pobiegł do swojej chatki – tup, tup, tup. Biegnie – tup, tup, tup – patrzy, a tu tygrysek Urwisek bryka po łące – hops, hops, hops.
– Hej, hej! Tygrysku! – zawołał uszczęśliwiony miś. – Nigdy nie zgadniesz, dokąd jutro jadę! Jest duże i robi szszsz... szszsz...
– Hmmm... Duże i robi szszsz... szszsz...? Co to może być? Jezioro?
– Nie...
– Już wiem! Morze!
– Tak! Jedziemy z Cezarym nad morze! – potwierdził miś z zapałem.
– Och, ale wam dobrze. Jak myślisz, czy ja też mógłbym pojechać?
– Oczywiście, tygrysku. Zając bardzo cię lubi, na pewno nie będzie miał nic przeciwko, abyś jechał z nami.
– To wspaniale! Kiedy wyruszamy?
– Jutro rano. Spotkajmy się o dziewiątej przy tym dużym dębie.
– W porządku. Już biegnę się pakować – powiedział tygrysek i radośnie pobrykał do swojego domku – hops, hops, hops.
Następnego dnia przyjaciele spotkali się na polanie. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Tylko zajączek wyraźnie był czymś strapiony. Siedział pod drzewem i nerwowo chrupał swoją marchewkę –chrup, chrup, chrup.
– Ojoj, ojoj – mruczał pod nosem – nie wiem, czy wyłączyłem czajnik. Tak bardzo się spieszyłem...
– Zajączku, pociąg za chwilę odjeżdża, nie będzie na nas czekał. Jestem pewien, że dobrze zamknąłeś chatkę i na pewno zdjąłeś czajnik z pieca – uspokajał go Urwisek.
– Hmmm... Obyś się nie mylił, tygrysku. Co jednak będzie, jeżeli czajnik nadal stoi na ogniu i woda się gotuje – bul, bul, bul – a biedny gwizdek wciąż gwiżdże? ( gwiżdżemy). – Cezary bardzo się zasmucił (robimy smutną minę: usta układamy w podkowę), usiadł na trawie i znów zaczął nerwowo chrupać marchewkę – chrup, chrup, chrup.
– W takim razie wracamy – westchnął tygrysek.
– A co z naszą wycieczką? – zmartwił się Gabryś ( robimy smutną minę: usta układamy w podkowę). – Niestety, misiu, będziemy musieli zrezygnować z wycieczki.
Gabryś usiadł na trawie i rozpłakał się ( unosimy język do góry, przyklejamy go do wałka dziąsłowego i wymawiamy długie „l”).
– A-feee... Misiu, jesteś strasznym egoistą! – skarcił go Urwisek ( nadymamy policzki i robimy groźną minę). – Nie możesz myśleć tylko o sobie! – Tak się cieszył, że zobaczy morze – bronił Gabrysia zając. – Urwisku, nie miej mu tego za złe. Wrócę do chatki, a wy pojedziecie sami.
– W żadnym wypadku! – zawołał Gabryś. – Zobacz, zajączku, już nie płaczę. Albo pojedziemy wszyscy, albo nikt!
– To mi się podoba! – zawołał Urwisek. – Misiu, jesteś bardzo dzielny!
Powoli poszli do chatki Cezarego. Szli: zając – kic, kic, kic – Gabryś – trep, trep, trep – Urwisek – hops, hops, hops. Doszli już do starej wierzby, gdy nagle zobaczyli wróbla Huberta.
– Ćwir, ćwir, dzień dobry – przywitał się ładnie wróbelek. – Dlaczego jesteście tacy smutni? Ćwir, ćwir, może pomóc?
– Zostawiłem czajnik na piecu – powiedział zmartwiony zajączek (Układamy wargi w podkowę).
– Ćwir, ćwir, wcale nie! Ćwir, ćwir, przelatywałem przed chwilą koło twojego domku. Bałem się, że jeszcze śpisz, więc zajrzałem przez okno do chatki.
– Iii...? Widziałeś mój piec? Jesteś absolutnie pewny, że nie było na nim czajnika?
– O tak, ćwir, ćwir, jestem pewny ( kiwamy głową i wysuwamy do przodu usta).
– W takim razie biegnijmy, przyjaciele! – zawołał uradowany Cezary.
– Może jeszcze zdążymy na pociąg!
– Dziękujemy ci, wróbelku! – zawołał tygrysek i uśmiechnął się serdecznie do wróbelka (Uśmiechamy się szeroko: zęby lekko łączymy, wargi rozciągamy), Gabryś zaś i Cezary posłali mu piękne całusy – cmok, cmok ( przesyłamy całuski: usta zaokrąglamy i wysuwamy do przodu).
– Ćwir, ćwir, polecę z wami i odprowadzę was na pociąg.
Szybciutko podążyli w kierunku stacji. Zając kicał – kic, kic, kic – Gabryś tupał – tup, tup, tup – Urwisek skakał – hops, hops, hops – wróbelek frunął – frrr... frrr... frrr... W końcu przybyli na miejsce. Byli bardzo zmęczeni, usiedli więc na ławeczce ( daleko wysuwamy język na brodę).
– Spokojnie – wysapał Urwisek – pociągu jeszcze nie ma. Ufff... Już myślałem, że nie zdążymy.
– Ojojoj... – zmartwił się Cezary. – A jeżeli pociąg już odjechał? Ojojoj...
– Nie panikuj, zajączku – uspakajał go Urwisek. – Zobaczysz, że pociąg lada chwila wtoczy się na stację – puf, puf, puf – wesoło zagwiżdże – uuu, uuu – i szybciutko zabierze nas nad morze – cz-cz-cz, cz-cz-cz, cz-cz-cz.
– Obyś miał rację, tygrysku.
Mijały minuty. Zegarek Cezarego nieubłaganie odmierzał czas – tik-tak, tik-tak. Na próżno nasi przyjaciele spoglądali to w prawo, to w lewo ( dotykamy czubkiem języka raz prawego, raz lewego kącika ust). Wszystko wskazywało na to, że pociąg już odjechał (...)

Jak myślicie? Czy pociąg już odjechał? Chyba się spóźnił i dzięki temu udał się wyjazd nad morze.
Posłuchajcie jaką mamy dla Was piosenkę:
https://www.youtube.com/results?search_query=piosenka+ju%C5%BC+wkr%C3%B3tce+wakacje
Już wkrótce wakacje (sł. I muz. D. i K. Jagiełło)
1. Już wkrótce wakacje i piękna pogoda,
wyjedźmy więc czym prędzej, bo każdej chwili szkoda.
Ref. Gdzie grzywy morskich fal, gdzie słońca złoty blask,
gdzie ptaków leśnych chór, swym śpiewem wita nas.
2. Żegnamy się z panią, z Maciusiem i z Anią,
gotowi, spakowani, dziś w drogę wyruszamy.
Ref. …
3. Lecimy, jedziemy, idziemy, płyniemy,
powietrzem, lądem, wodą, by spotkać się z przyrodą.
Ref. …
Słuchaliście uważnie?
Gdzie dzieci zamierzały wyjechać na wakacje?
Co można robić nad morzem?
Czym można podróżować?
Czy piosenka jest wesoła czy smutna?
Czy piosenka jest wolna czy szybka?
Włączamy piosenkę małymi fragmentami i spróbujmy powtarzać.
Posłuchajmy jeszcze raz piosenki. Gdy usłyszymy słowa refrenu:

Gdzie grzywy morskich fal, gdzie słońca złoty blask,
( rączkami pokazujemy płynące fale)
gdzie ptaków leśnych chór, swym śpiewem wita nas.
( pokazujemy paluszkami dzioby ptaków otwierające się i zamykające)

Na koniec karty pracy dla chętnych dzieci: ukryty obrazek, rysowanie po śladzie.

Miłej zabawy.
p.Ala i p.Iwona

line

Zdjęcie: NADCHODZI LATO Zdjęcie: NADCHODZI LATO Zdjęcie: NADCHODZI LATO